Wstrząsająca śmierć Wiktorii Cichockiej – dlaczego i jak zginęła?

Dlaczego ludzie popełniają morderstwa? Powodów wydaje się być wiele. Okazuje się, że czasem wystarczy pragnienie telefonu, którego sprzedaż nie przyniesie więcej, niż 400 złotych. Z takiego prozaicznego powodu zginęła 15-letnia Wiktoria Cichocka, której zwłoki znaleziono w szambie. Jak do tego doszło i dlaczego?

Jak doszło do morderstwa Cichockiej?

Wiktoria zmierzała właśnie do swojego domu. Dzieliło ją od niego zaledwie 400 metrów. Była godzina 18:24, gdy napisała do swojej koleżanki, że idzie za nią jakiś podejrzany osobnik. Znajoma zażartowała, żeby go poderwała, jednak Wiktoria odpisała jedynie, że „to nie jest fajne”. Koleżanka próbowała dowiedzieć się, czemu. Niestety, było już za późno na odpowiedź.

Zaginięcie dziewczyny zostało zgłoszone przez jej rodziców bardzo szybko. Poszukiwania trwały dwa tygodnie, po których znaleziono już wyłącznie zwłoki. Odnaleźli je pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji – leżały w kolektorze ścieków. Jak doszło do morderstwa?

Chłopak, który szedł za Wiktorią, pragnął jej telefonu o wartości zaledwie 400 złotych. Nie chciała mu go dać, więc ją popchnął na tyle silnie, że uderzyła głową o beton. Żyła, kiedy wrzucał ją do ścieków, próbując zatuszować swoją zbrodnię. Udusiła się szambem chwilę po tym.

Śmierć Wiktorii Cichockiej – kim był zabójca?

Początkowo internet szumiał od oskarżeń, które dotyczyły ojca dziewczynki. Były całkowicie bezpodstawne, jednak poddał się on testowi wariograficznemu, aby ukazać swoją niewinność.

Winnym okazał się 17-letni wtedy mieszkaniec Gogolina, Artur W. Jego ślady DNA znalezione zostały na ubraniu Wiktorii. To on szedł za nią i popełnił zbrodnię. Początkowo postawiono przed nim karę 25 lat więzienia. Poprzez skruchę i brak pełnoletności w czasie popełnianego czynu zmniejszono jednak tę karę do 14 lat pozbawienia wolności.